|
Procedura
wyboru Patrona Publicznej
Szkoły Podstawowej w Sławnie I Akty
prawne regulujące nadanie szkole imienia: Podstawy prawne: ð
§ 1 ust. 1 pkt 2 ramowego statutu publicznej szkoły
podstawowej, stanowiącego załącznik Nr 2 do Rozporządzenia Ministra
Edukacji Narodowej z 21 maja
2001 r. w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola
oraz publicznych szkół (Dz. U. z 2001 r. Nr 61,
poz. 624 z późn. zmianami) ð
art. 7 ust.1, pkt 8 i art.18 ust.2, pkt 15 ustawy z
8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (tekst jednolity. Dz. U. z
2001r. Nr 142, poz. 1591) ð
Statut Publicznej Szkoły Podstawowej w Sławnie II
Charakterystyka i cele: Wybór patrona to sprawa najwyższej wagi. Nie może on być przypadkowy, nieuzasadniony. Tylko aktywny udział i poważne podejście do sprawy wyboru patrona społeczności szkolnej gwarantuje dumę i satysfakcję, z jaką przez lata będziemy nosili IMIĘ wybrane przez NAS! Publiczna
Szkoła Podstawowa
w Sławnie to
placówka
z prawie 100- letnią tradycją i wieloma osiągnięciami. Poprzez
nadanie imienia szkoła:
-
Uzyskuje swoistą indywidualną tożsamość wyróżniającą
ją spośród innych szkół.
-
Promuje osobę patrona, jego postawę życiową
i dokonania.
-
Może oprzeć
swoje działania
wychowawcze
na wartościach
potwierdzonych
życiem i działalnością patrona i ogólnie uznawanych
przez społeczność.
-
Wzbogaca swoją obrzędowość związaną z patronem.
Patron powinien nawiązywać do ważnych kart historii Polski lub naszego regionu. USTAWA
z 7 września 1991 r. o
systemie oświaty,
rozdział I art. 13: 1.
Szkoła i placówka publiczna umożliwia uczniom podtrzymywanie poczucia
tożsamości narodowej, etnicznej,
językowej i
religijnej, a
w szczególności nauki języka oraz własnej historii i kultury. (…) 4.
W pracy dydaktyczno-wychowawczej
szkoły publiczne
zapewniają podtrzymywanie
kultury i tradycji
regionalnej. III Zasady: · W wyborach bierze udział społeczność szkoły (uczniowie klas IV – VI, rodzice, pracownicy szkoły). · Terminy realizacji poszczególnych etapów wyboru patrona ustala dyrektor. · Dyrektor wyznacza osoby odpowiedzialne za realizację zadań szczegółowych. · Dyrektor kontroluje sprawny przebieg poszczególnych etapów i rozlicza odpowiedzialnych za ich realizację. · Opracowany projekt oraz protokoły z jego realizacji wraz z propozycją imienia dla szkoły wyłonioną w drodze wyborów zostanie skierowany do Rady Gminy w Wolanowie. IV
Procedura: 1. W kampanii wyboru patrona uczestniczą pracownicy, rodzice i uczniowie Publicznej Szkoły Podstawowej w Sławnie. 2. Wybór patrona szkoły odbywa się metodą głosowania. 3. Głosowanie jest dwuetapowe. 4. I etap – każda grupa oddzielnie (pracownicy, uczniowie, rodzice) w określonym terminie składa swoje propozycje: - Uczniowie zgłaszają kandydatury po uprzednim zapoznaniu ich przez wychowawców klas z ideą i kryteriami wyboru patrona, - Rodzice zgłaszają kandydatury podczas spotkania informacyjnego z Dyrektorem szkoły, - Pracownicy ustalają listę kandydatów w ustalonym terminie. 5. Każda grupa składa swoje propozycje u Dyrektora szkoły. 6. Komisja sporządza spis kandydatur, które pojawiły się na każdej z list . 7. Wyznaczona przez Dyrektora szkoły osoba przygotowuje informacje przedstawiające sylwetki kandydatów i rozpowszechnia je na terenie szkoły. 8. II etap – wybór patrona; nauczyciele, uczniowie i rodzice głosują razem w wyznaczonym przez Dyrektora szkoły terminie na kartach opatrzonych pieczęcią szkoły, wybierając jednego spośród kandydatów. 9. Każda grupa głosuje na kartach innego koloru (rodzice – biały, uczniowie – zielony, pracownicy – żółty). 10. Liczenia głosów, sporządzenia protokołu, ogłoszenia wyników oraz uzasadnienia wyboru dokonuje ta sama komisja. 11. Biorąc pod uwagę liczebność grup uczestniczących w głosowaniu, ustala się wagę 1 głosu: - 1 głos – rodzica – 1 pkt. - 1 głos ucznia – 2 pkt. - 1 głos pracownika szkoły – 5 pkt. 12. Patronem szkoły zostaje kandydat, który uzyskał największą liczbę głosów. 13. W przypadku wyniku remisowego ostateczną decyzję w sprawie wyboru patrona podejmuje Dyrektor szkoły. 14. Z przeprowadzonych wyborów komisja sporządza protokół i dołącza do niego uzasadnienie wyboru wraz z charakterystyką patrona. Protokół z I i II etapu głosowania, uzasadnienie wyboru patrona oraz program wyboru patrona stanowią załącznik do pisma Rady Pedagogicznej skierowanego do Rady Gminy Wolanów z prośbą o nadanie imienia szkole. 15. Informacja o podjęciu Uchwały Rady Gminy Wolanów dotyczącej nadania imienia szkole zostanie przekazana społeczności szkolnej podczas uroczystości.
Po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady Rodziców i Samorządu Uczniowskiego Procedura wyboru Patrona Publicznej Szkoły Podstawowej w Sławnie została uchwalony przez Radę Pedagogiczną dnia 21.01.2011 r.
„JUBILEUSZ SZKOŁY” PROGRAM ARTYSTYCZNY ZAPREZENTOWANY Z OKAZJI OBCHODÓW 45-LECIA PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ W SŁAWNIE dn. 08 listopada 2003r.
OPRACOWAŁY: JOANNA CZESNY MAŁGORZATA JABŁOŃSKA DANUTA PALUCH
(Wejście w rytmie „Marsza triumfalne” Już dziś spotkania nadszedł czas Spotkania nadszedł czas, Więc witamy was, Wszystkich was, wszystkich was, Witamy was. (piosenka na rozpoczęcie – na mel. „Jadą misie”) Szkoła podstawowa, Jubileuszowa, Dzisiaj swoje święto ma Każdy, kto tę szkołę zna, Uczeń, rodzic, belfer też, Wszyscy goście, więc się ciesz. Podstawówka w Sławnie, Ile lat ma? Zgadnij. Czy dwadzieścia? Może nie, Przecież każdy o tym wie, Że nauka tutaj trwa Od czterdziestu pięciu lat.
„Elegia o ...” Nie o każdym dziś pieśni śpiewają. Nie o wszystkich książki napisano. Żyli tu i tacy, którzy trwają. W pamięci bliskich zawsze pozostaną. U progu stulecia dwudziestego Ze wsi Rożki niedaleko Kowali Przygnało tu Floriana Głogowskiego, Do Sławna, leżącego w oddali. Razem z żoną tu przybył w te strony, Choć oboje bogaci nie byli Od dziedzica Czerskiego majątek Wraz z długami i domem odkupili. W tym też Sławnie od lat Feliks mieszkał, Co nazwisko Frejtag dumnie nosił. By we wsi mała szkoła powstała, Inspektora szkolnego poprosił. Wyraziły zgodę władze gminy Pod tym jednak istotnym warunkiem: „Gospodarze lokal znaleźć winni.” I znaleźli, pod Feliksa kierunkiem. Feliks udał się więc do Floriana, By wynająć od niego mieszkanie. Ten dwie izby odstąpił, od rana Przyszedł czas na liczenie, czytanie. W tysiąc dziewięćset dwunastym roku Fakt ten miejsce miał, któż dziś pamięta, Że mieszkało tu dwóch gospodarzy, Którym przyszłość nie była obojętna. SCENA I (W pokoju siedzi dziadek, bardzo stary. Wsparty na lasce patrzy w zamyśleniu przez okno. Nagle do pokoju wbiega dwoje dzieci – wnucząt. Dziadek ożywia się.) W1: Dziadku, dziadku, powiedz nam, ile ty masz lat? Dz.: A, wnuniu, poczekaj chwilę, niechże policzę. (Dziadek liczy, liczy, ale trwa to bardzo długo.) W2: Dziadziu, co ty, do szkoły nie chodziłeś? Tak długo liczysz. Dz.: Do szkoły? Ha, do szkoły chodziłem, chodziłem. Ale to już było tak dawno. W1: Kiedy? Kiedy? Dz.: O, czekaj, czekaj, niech sobie przypomnę. Pewnie gdzieś koło 1913 roku. W1: Tak dawno?! To ty już jesteś taki stary? W2: Opowiedz nam, dziadku, o tej szkole. (Wnuczki podrywają się i śpiewają piosenkę.) I (Wnuczki – mel. „Stary niedźwiedź”) Dziadku, dziadku, powiedz nam. Dziadku, dziadku, powiedz nam. Jak tam w szkole było? Co się wydarzyło? Dziadku, dziadku, powiedz nam. Dziadku, dziadku, powiedz nam. Ile dzieciaków w szkole było? Jakich przedmiotów się uczyło? To wszystko, dziadku, powiedz nam. II (Dziadek – mel. „Mam chusteczkę...”) Mam świadectwo bardzo stare, Przedwojenne jeszcze. Było na nim to i owo, Zapomniałem resztę. Czytać, pisać i rachować Bardzo dobrze umiem. I z sąsiadem, het zza Buga Też się porozumiem.
III (Wnuczki – mel. „Mało nas...”)Mało nas, mało nas, Zawołajmy resztę. Dziadunio, dziadunio Opowie nam jeszcze. (Do pokoju wbiega kilkoro dzieci, które siadają wokół dziadka.) W1: No to jak w końcu, dziadku, było z tą twoją szkołą? Dz.: Szkoła jak szkoła. Nieduża, dwie izby ino były. Ale podłogi porządne, nie takie jak te (stuka laską w podłogę), masywne, z modrzewia. Pomieszczenia widne, bo okna duże były. W końcu to dom po dziedzicu Czerskim. W2: A ile dzieci chodziło do tej szkoły? Dz.: (zastanawia się) Razem , w Sławnie i w Kacprowicach będzie z 70. W1: Dziadku, a mieliście komputery? Dz.: Dziecko, jakie komputry, uczyli my się tylko czytać, pisać i liczyć. Dwa razy na tydzień po polskiemu nas uczyli. W2: (z zachwytem) To tylko dwa dni chodziliście do szkoły? Dz.: Nie, dwa dni uczyli nas po polskiemu, a cztery dni po rusku. W1: A twoje siostry też chodziły do tej szkoły?
Dz.: E tam, z jednej chałupy posyłali na naukę tylko jednego dzieciaka i to przeważnie był chłopak, bo dziewuchy obrządzały gospodarkę. W2: Dziadku, dziadku, a uczyła cię Czesny? Dz.: (zastanawia się)Zaraz, zaraz. Czesny? Nie, dziecko, żaden chłop mnie nie uczył. Nauczycielką była najpierw niejaka Ziarkówna. A potem? Niech sobie przypomnę, Sarna na nią mówili, a Sarnawiczówna jej było. Ładno kobitka była, ładno... (Dziadek z uśmiechem na twarzy zapada w drzemkę. Pochrapuje. Słychać melodię kołysanki. Dziadek przez sen powtarza ostatnie słowa. Na tle kołysanki 2 uczniów czyta informacje na temat historii szkoły.) Niestety, szkoła nie posiada dokumentów, które w jakikolwiek sposób poświadczyłyby działalność placówki w pierwszych latach jej istnienia. Najwcześniejsze dokumenty zachowane w naszym archiwum pochodzą z roku szkolnego 1920/21 i opatrzone są pieczątką Szkoła Elementarna w Sławnie. Do czterech oddziałów uczęszczało wtedy 110 uczniów. Grono Pedagogiczne składało się z dwóch osób. Kierowniczką szkoły była Wanda Kocanówna, a nauczycielem – Włodzimierz Kocan. W pierwszych latach istnienia szkoły uczono takich przedmiotów jak: religia język polski rachunki i geometria historia przyroda geografia rysunki śpiew oraz gry i gimnastyka, które później zostały zastąpione przez tak zwane ćwiczenia cielesne Różnie bywało w tych pierwszych latach z promocją uczniów do klas następnych, np.: w 1923 r. na 117 uczniów nie zdało 45, w 1926r. na 144 uczniów nie zdało 35, a w 1927 r. na 141 uczniów nie zdało aż 63. Powodami takiej sytuacji rzadko bywało lenistwo czy niechęć do nauki. Najczęściej po prostu dzieci zatrudniane były w gospodarstwie domowym, wysyłane na służbę do pobliskich miejscowości, a bywało i tak, że nie przychodziły do szkoły, bo nie miały odpowiedniego ubrania lub butów. W latach 30-tych zmieniono nazwę placówki na Publiczną Szkołę Powszechną w Sławnie. A tuż przed drugą wojną światową uczyło się w niej o wiele więcej uczniów niż obecnie, np. w roku szkolnym 1938/39 było ich 212.
Mimo wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 r. nasza szkoła nie zaprzestała swej działalności, chociaż jej praca była kontrolowana przez władze niemieckie. W latach 1941/42 pojawiły się nawet arkusze ocen i świadectwa w języku polskim i niemieckim, opatrzone również dwujęzyczną pieczątką. W roku szkolnym 1944/45 placówka była już szkołą siedmioklasową.
SCENA II (Dzieci włączają TV. Słychać sygnał Teleexpressu, a po chwili prezenter odczytuje wiadomości.) Witam państwa bardzo serdecznie, „Szkolny express”. Zaczynamy od najważniejszych wiadomości dnia: W Publicznej Szkole Podstawowej w Sławnie gmina Wolanów powiat radomski województwo mazowieckie rozpoczęły się obchody jubileuszu 45-lecia szkoły. Dokładnie 45 lat temu, 8 listopada 1958 roku rozpoczęły się zajęcia w nowym budynku szkolnym. A oto kilka ważnych informacji z historii tej placówki: Pierwsza szkoła w Sławnie powstała w latach 1912/1913. W okresie powojennym zajęcia odbywały się w pięciu punktach: u p. Antoniego Pietrzyka p. Bronisława Piechnika państwa Marii i Stanisława Łączyńskich państwa Władysławy i Mieczysława Radulskich oraz w budynku przedszkolnym, tam, gdzie obecnie znajduje się biblioteka We wszystkich punktach nauka odbywała się w tak zwanych klasach łączonych czyli jedną grupę szkolną tworzyły dzieci w różnym wieku, należące do różnych klas. W salach lekcyjnych każdy rząd ławek zajmowała inna klasa, np. 1 rząd – klasa 4, 2 rząd – klasa 5, 3 rząd – klasa 6. Godzina lekcyjna trwała 50 minut. Dzieci uczyły się w jednym miejscu, natomiast nauczyciele krążyli pomiędzy wyżej wymienionymi pięcioma punktami. Oprócz podstawowych przedmiotów, np. matematyki, języka polskiego, przyrody, geografii, dzieci uczyły się tak zwanej kaligrafii czyli pięknego pisania, co było tym trudniejsze, że posługiwały się piórami maczanymi w kałamarzach z atramentem. Kierownikiem tej placówki był pan Eugeniusz Krupa. I tą wiadomością kończymy dzisiejsze wydanie „Szkolnego expressu”. Do zobaczenia. (Dzieci proponują dziadkowi spacer. Dziadek siada na ławeczce i pozostaje tam do końca przedstawienia.) SCENA III Kiedy powstały mury te, Nadeszła pora się przenosić. Prosto do szkoły czwórkami szli Uczniowie z pobliskich wsi. (A jesień była piękna tego roku.) I tak śpiewali: (piosenka, dwie pary maszeruje) Hej ho, hej ho! Do szkoły by się szło! Hej ho, hej ho! > 2x Hej ho, hej ho! Hej ho, hej ho, hej ho! Kierownik Krupa objął tron. Dwadzieścia lat panował. „Nie było lekko.” – twierdzi on – „Wszak powstawała szkoła.” Pracować chętnie każdy chciał, Rodzic czy uczeń, nauczyciel. I satysfakcję z tego miał, Bo tworzył nowe, szkolne życie. (piosenka dla p. Krupy) Gdzie ten Kierownik? Wspaniały taki. Serce i motor tej szkoły. Co edukacji Przecierał szlaki. Gdzie pan Krupa jest? (Wręczenie wiązanki kwiatów.) Siedemdziesiąte lata weszły I nastąpiły liczne zmiany. Rządy nad szkołą teraz przeszły W ręce niezwykle zacnej damy. Dwudziestu kilku belfrów było, Nauka na dwie zmiany szła. I trzysta dzieci się uczyło, Nawet w soboty, oj, tak, tak! (wiersz dla p. Stró żki)Uczniu, siądź pod jej skrzydłem, a odpocznij sobie, Nie spotka cię tu krzywda, przyrzekam ja tobie. Choć przeskrobałeś wiele, to twe przewinienie W jej sercu pełnym troski znajdzie zrozumienie. Przy niej nie trzeba skrywać swych słabości. Przy niej nie wstydzisz się smutku i radości. Jej skromność, intuicja, wiedza, doświadczenie Miały wpływ na niejedno młode pokolenie. Dziś wzorem jest dla wielu, którzy ją poznali... (wręczenie kwiatów) Już czwarty roczek dama inna Piastuje rządy w szkole tej. Wie o tym nawet Rada Gminna, Że uśmiech z twarzy nie znika jej. Mamy pracownię komputerową, Kadra mniej liczna, lecz duchem młoda, Plac wyłożony kostką brukową, Tylko boisko za małe, szkoda. (piosenka – kanon) Pani dyrektor się uśmiecha, Na żadne dziecko nie narzeka. Śmieje się we dnie, Śmieje się w nocy I z blaskiem w oczach Po szkole kroczy. (piosenka na zakończenie – „Marsz triumfalny”) Już dziś rozstania nadszedł czas, Rozstania nadszedł czas, Więc żegnamy was, Nadszedł czas, nadszedł czas Pożegnać was.
„ Sobótka w Sławnie”program artystyczny przygotowany z okazji Dnia Regionalnego
Czas trwania 45 minut Opracowali: Joanna Czesny Małgorzata Jabłońska Józef Bilski W czerwcu 2002 r. w szkole został zorganizowany Dzień Regionalny. Nie było wtedy typowych lekcji, natomiast uczniowie wzięli udział w różnych zajęciach, podczas których mogli poznać historię swojej miejscowości i najbliższej okolicy, tradycje i zwyczaje regionu. Zorganizowano lekcję muzealną (w jednej z sal zgromadzono przedmioty i sprzęt domowy używany przez naszych przodków), zajęcia praktyczne (dzieci uczyły się posługiwania maglownicą, sierpem i cepem) oraz lekcję, na której uczniowie wykonywali ludowe wycinanki. Ważnym wydarzeniem w tym dniu było spotkanie z panem Zenonem Gierałą i wysłuchanie jego opowieści. Podczas Dnia Regionalnego został także zaprezentowany program artystyczny pt. ”Sobótka w Sławnie”. Przedstawienie odbyło się w niedużej sali gimnastycznej. Na drabinkach wisiała dekoracja wykonana z bibuły karbowanej. Była to rzeka, na brzegach której znajdowały się kępy krzewów; łąka pokryta kwiatami, na górze - niebo usiane gwiazdami. Po prawej stronie sceny znajdowało się jeziorko, obrośnięte wokół trzciną i szuwarami. Po lewej stronie – ułożone z drewna ognisko, z płomieniami wykonanymi z pomalowanej mazakami przezroczystej folii. Na środku sceny, w głębi, stało drzewo, wokół którego zostały ułożone duże kamienie i pnie. Do pierwszej sceny przedstawienia potrzebny był stolik i krzesła, które później zostały usunięte. Stroje aktorów nie wymagały nakładów finansowych. Dziewczęta były ubrane na biało, w sukienki lub spódniczki i bluzki, przepasane paskami ozdobionymi powojem. Na głowach miały wykonane z bibuły karbowanej kolorowe wianki. Chłopcy mieli na sobie spodnie i koszule oraz czapki. W programie wykorzystano następujące publikacje: Dąbrowska Grażyna: Obrzędy i zwyczaje doroczne jako widowisko cz. 2. Warszawa 1971. Szczypka Józef: Kalendarz polski. Warszawa 1984.
(W wiejskiej karczmie spotykają się chłopi z sołtysem) Chłop 1: Co wy tacy poważni, sołtysie? Chyba na wójta jesienią startować będziecie? Sołtys: E tam, będę startował. Bo to z obecnym wójtem kto wygra? Chłop 2: Wygra, nie wygra, a startować możecie. Przecież nasze Sławno to wieś znacząca w gminie. Chłop 3: To prawda! Gospodarzy dobrych dużo, rzemieślników również sporo. Co drugi to tapicer albo lakiernik. A i historię ma wieś nasza długą i ciekawą. Sołtys: No tak, tak. Racja! Wieś nasza czasy pierwszych Piastów pamięta. Toć to papież Hadrian IV w swojej bulli z 1155 roku o Sławnie pisał. Było owe Sławno własnością biskupstwa wrocławskiego z nadania komesa Sławomira. Chłop 1: Komesa Sławomira powiadacie? To może i nazwa „Sławno” od tegoż Sławomira się wywodzi? Sołtys: Zapewne tak... od Sławomira.
Chłop 2: Hm... to bardzo odległe czasy. Chyba trudne były dla mieszkańców? Chłop 3: Może i trudne, bo narzędzia ludziska mieli prymitywne. Ale podatków nie musieli płacić! Sołtys: Co wy tam, kumie, gadacie! Wtedy każdy chłop oddawał klasztorowi 30 jaj, 2 koguty, 2 sery, a także musiał przepracować za darmo kilka dni w folwarku klasztornym. Chłop 1: Ooo! To też nie było lekko gospodarzom. (Do rozmowy wtrąca się siedzący przy ścianie chłopiec, może to być ktoś z widowni.)
Chłopiec: Za to dzieciaki miały dobrze! Szkoły przecież nie było. Wakacje trwały przez cały, okrągły rok!
Sołtys: No tak, nie było. Powstała dopiero w 1912 roku i to za sprawą miejscowych gospodarzy. A zapewne wiecie, że to czasy zaborów jeszcze były? Po rosyjsku dzieciaki się musiały uczyć. Lekcje odbywa ły się w wiejskiej chałupie u Floriana Głogowskiego.Chłop 2: Ale teraz szkołę mamy piękną – murowaną, od 1958 roku stoi. Ostatnio ją rozbudowano i wyremontowano. Aż błyszczy! Chłop 3: Wy, sołtysie, dużo wiecie o naszej okolicy. Zapewne o czasach okupacji niemieckiej też macie coś do powiedzenia. Sołtys: To były ciężkie i niebezpieczne czasy. Człowiek nie był pewien, czy przeżyje następny dzień. Niemcy usadowili się na naszych polach od Sławna aż po Kowalę Duszocinę. Zbudowali obiekty wojskowe, baraki, strzelnicę, drogi betonowe – wszystko niewolniczą pracą Polaków i jeńców rosyjskich. Ale gdy wojna się skończyła, okoliczni mieszkańcy w mig to wszystko rozebrali. Tylko drogi betonowe zostały – one przypominają o tamtych trudnych czasach. Chłop 1: Ej, chłopy! My tu politykujemy, a to przecież sobótka, noc Kupały. Bawić się trzeba!!! Nad rzekę!!! Wszyscy: (podrywają się od stołu) Racja! Nad rzekę! (Wychodzą. Akcja przenosi się nad rzekę. Z boku sceny, widoczna dla wszystkich, siedzi staruszka, która pełni rolę narratora.) Narrator: Bywało, że gorszono się tą nocą. Że zakazywano jej z ambon, strasząc piekłem. Wydawała się pogańska, heretycka czy zgoła diabelska. Ale przecież była to najweselsza noc w roku. Starsza niż dzieje Polski, nigdy nie zatraciła młodzieńczej żywiołowości i pianki beztroskiego szaleństwa. Nazwa „sobótka” bierze początek od dnia – soboty, której wieczór, jako poprzedzający święto, służył powszechnie ludowi do jego zabaw z ogniem. Kupalnocka oznacza noc Kupały, czyli św. Jana Chrzciciela, lub może ... noc kąpieli? Święta ognia odbywały się w przeddzień letniego przesilenia, tzn. 23 czerwca albo w sam ten dzień – 24 czerwca. Obchodzono je w Europie powszechnie. Od Irlandii do Rosji, od Norwegii i Szwecji do Hiszpanii i Grecji. Ognie paliły się nad Adrią, nad Bałtem, nad Dunajem, nad Łabą, Wisłą, Dniestrem, Rodanem i Sekwaną. (Chłopi, którzy przyszli z karczmy, imitują rozpalanie ogniska, po chwili na scenę wchodzą dwie dziewczyny ubrane w stroje ludowe i recytują fragmenty utworu Jana Kochanowskiego pt. „Pieśń świętojańska o sobótce”.) „Tam goście, tam i domowi Sypali się ku ogniowi; Bąki za raz troje grały, A sady się sprzeciwiały. Siedli wszyscy na murawie, Potym wstało sześć par prawie Dziewek jednako ubranych I bielic ą przepasanych.”( Na scenę wchodzą pozostałe dziewczęta, śpiewając piosenkę na melodię kujawiaczka Henryka Wieniawskiego)
Myśmy tu przyszły z daleka, Popalimy zioła święte; Nie zabiorą już nam mleka Czarownice te przeklęte.
Spokojnie nam ogień świeci I ziołeczko każde tleje, Będą zdrowe nasze dzieci, Deszczyk z nieba nie poleje. Już dwunasty roczek mija, Jak ja puszczam swój wianeczek, A ja jestem wciąż niczyja, Przydałby się kochaneczek. A Franeczek już tu jedzie, Do mnie, do swojej wybranki; Całą nockę tańczyć będziem I na wodę puszczać wianki. ( Dziewczęta tańczą wokół ogniska, później siadają z boku, obok jeziorka. Na scenę wchodzi 5-6 chłopców, którzy śpiewają piosenkę na melodię „Od Siewierza”.)Z Wolanowa jechał wóz, Malowane panny wiózł. Wszystkie pięknie wystrojone, Chciałbym jedną mieć za żonę. Spodobała mi się ta, Co ruciany wianek ma. Lecz mi ludzie wciąż gadają, Że bogatszą dla mnie mają. Inni mi tam raić chcą, Wielki posag dają z nią. Cztery beczki starej sieczki I kulawe dwie owieczki. I z komory stary stół Przełamany już na pół. A do tego krowi ogon I dwa stołki z jedną nogą. (Chłopcy śpiewając podchodzą do dziewcząt, zaczepiają je, przekomarzają się z nimi, w końcu siadają przy nich.)
Narrator: Gdy płomienie strzelały wysoko, wieczór zaczynał świecić rubinowymi sobótkami, bo gdzie tylko znalazł się stosowny pagórek, tam wszędzie wzbijały się rozmigotane słupy ognia. Niezliczone przyśpiewki o miłości, oberki i poleczki na łąkach, dziarskie skoki przez ogień – oto dawna noc świętojańska. Wierzono, że skakanie przez ogień spowoduje, iż nogi nie będą boleć aż do następnego św. Jana i ustaną bóle krzyża. Skakano pojedynczo lub z obu stron jednocześnie, co nie zawsze się udawało, bo dziewczęta dbały o to, by płomień był wysoki i mocno dymił. Ala ten z chłopców, który najdalej i najwyżej skakał, wybierał sobie najładniejszą dziewczynę. (Wybrani chłopcy demonstrują skoki przez ognisko, dogadują sobie nawzajem, wypowiadają złośliwe uwagi. Dziewczęta obserwują chłopców, naśmiewają się z nich.) Narrator: Na Mazowszu obok palenia ogni sobótkowych puszczano tak że wianki na wodę.(Dziewczęta śpiewają i puszczają wianki na wodę) W polu lipeńka, w polu zielona, Listecki opuściła. Pod nią dziewczyna, pod nią jedyna Parę wianusków wiła. Uwiłam wianek z siedmiu rumianek, Zabrała mi go woda: O mój wianusku, o mój zielony, Jakze mi ciebie skoda. (Chłopcy przyglądają się dziewczętom, po chwili zaczynają się z nimi przekomarzać. Dziewczęta odpowiadają na zaczepki.) Chłopiec 1: Ma wianeczek z pokrzywy, Nie będziesz z nią szczęśliwy. Dziewczyna 1: Mam wianeczek z boży-drzewka, Najładniejszam we wsi dziewka. Chłopiec 2: Ma wianeczek z prosa, Lata kieby osa. Dziewczyna 2: Mam wianeczek z kapusty, Pójd ę za mąż w zapusty.Chłopiec 3: Ma wianeczek z lubczyka, Nie urodzi chłopczyka. Dziewczyna 3: Mam wianeczek z róży, Cały świat mi służy. Chłopiec 4: Jak ma wianek z dziewanny, Uciekaj od tej panny. Dziewczyna 4: Mam wianeczek z pietruszki, Bia łe u mnie poduszki.Chłopiec 5: Jak ma z dziurawca wianek, Nie przyjmie cię przed ganek. (Wszyscy chłopcy śpiewają.) Wiła wianki, wrzucała je do falującej wody, Wiła wianki, wrzucała je do wody. > 2x Dziewczyna 5: Nie śpiewajta chłopcy, Bo to nie ton taki. Wy się rozdzierata, Jak stare przetaki. (Chłopcy odchodzą na bok, dziewczęta śpiewają.) Hej, tam w polu jezioro, Nad jeziorem ciemny las, Wyjdę, ja wyjdę na wysoką górę, Czy nie jedzie kto do nas. Czy nie jedzie kto do nas. Jedzie, jedzie Jasieńko, Da, na wronym koniku, Przypina sobie tę swoją szablisię Do lewego, do boku, Do lewego, do boku (Rozlega si ę głośna muzyka. Na środek sceny wybiegają dwie pary i tańczą oberka lub krakowiaka. Następnie już przy nieco wolniejszej melodii dziewczęta i chłopcy dobierają się w pary. Jedni tańczą, drudzy spacerują, inni siadają przy jeziorku i obejmując się rozmawiają.)Narrator: (gdy ucichnie melodia) Zebrany z sobótkowych ognisk popiół rozsiewano na polach i w zagrodzie, miało to bowiem zapewnić bogate plony i bezpieczeństwo całego gospodarstwa. Ze zwyczajów związanych z wodą pozostał przesąd dotyczący kąpieli. Zabraniał on kąpać się do czasu, aż św. Jan Chrzciciel poświęci wodę czyli najwcześniej w noc sobótkową. Woda niepoświęcona jest bowiem niebezpieczna i ten, kto odważy się wcześniej w niej kąpać, narażony będzie na wiry i skurcze. (Chłopcy wychodzą na środek.) Chłopcy: Sobótka nasza była, była, była. Bo się tu dzisiaj paliła, paliła, paliła. Dziewczęta: (z pretensją) A cóż my z niej dzisiaj zyskały, Kiedyśmy kawalerów nie miały? Chłopcy: My kawalery w komorze, A wy nie macie oka we dworze. Boście panienki zuchwałe, Żeście nam oddać nie chciały Swojej cnoty za cnotę, Pod kawalerską ochotę.
(Aktorzy kłaniają się i schodzą ze sceny.)
„ SZKOLNY KIERMASZ”
program przygotowany z okazji Dnia Edukacji Narodowej czas trwania 45 minut
Opracowały: Joanna Czesny Małgorzata Jabłońska
Program został napisany i zaprezentowany z okazji Dnia Edukacji Narodowej w październiku 2002 r. Teksty większości piosenek ułożono do muzyki Marii Tomaszewskiej z kasety „Piosenki na literki. Wersja instrumentalna.” Wszystkie zaprezentowane scenki rozgrywają się na bazarze, w związku z tym j ako dekorację wykorzystano dużą tablicę z napisem „SZKOLNY KIERMASZ”, ozdobioną różnymi przedmiotami (np.: cyrkiel, okładki książek, zeszyty, przybory szkolne, skakanka, elementy stroju gimnastycznego). Centralną część sceny zajęły dwa stragany (po lewej i prawej stronie), przy których zostały umieszczone napisy: „Okazja!”, „Gratis!”, „Bonifikata”, „Tylko u nas!”, „30% zniżki!”, „Promocja!” itp. Na straganach znalazły się różne dostępne w szkole przedmioty. W głębi sceny ustawiono 3 stoliczki z krzesłami pełniące rolę baru szybkiej obsługi lub kawiarenki. Przy nich siedzieli uczniowie, którzy w danej chwili nie występowali.
SCENA I (Uczniowie stoją w rzędzie, zasłaniając scenę. Rozchodzą się w dwie strony (jak kurtyna), powtarzając słowa:) Otwieramy szkolny kiermasz, Mnóstwo tu rozmaitości. Mamy wiele niespodzianek Dla was, uczniów i dla gości. (Następnie uczniowie reklamują różne stoiska. Pojedynczo wykrzykują hasła. Następnie przekrzykują się. Powstaje ogólny szum, rozgardiasz.) I: Dyktanda, najłatwiejsze dyktanda! II: Tylko u mnie! Za pół ceny! Opracowania wszystkich lektur! III: Myszki, komputery, drukarki, skanery! IV: Mchy, porosty, bratki, tudzież inne kwiatki! Tylko na przyrodniczym straganie! Drogie panie i panowie mili, u mnie w każdej chwili... zielniki, mikroskopy, żaby w formalinie! V: Dwie linijki w cenie jednej! Cyrkle ze szlachetnej stali! VI: Promocja! Promocja! Promocja testów z historii! Testy nowe, nieużywane! Do każdego testu dajemy portrecik! Jagiełło, Łokietek, Chrobry! Do wyboru, do koloru! VII: Ściągawki! Świeże ściągawki! VIII: Informatory dla dyrektora szkoły! Informatory! IX: Wewnątrzszkolne systemy oceniania! X: Wymagania edukacyjne! Wymagania edukacyjne! XI: Statuty Szkoły dla każdej szkoły! Statuty Szkoły! XII: Ścieżki edukacyjne, ścieżki edukacyjne! Wszystkie rodzaje! (Nawoływania cichną, uczniowie zajmują wyznaczone miejsca.) SCENA II (Piosenka na mel. „Kartofle”) Trójkąty, okręgi, kwadraty \ Tylko u niej dziś na raty \ 2x Nasza pani test szykuje, Będą piątki, będą tróje, Kogoś pałą też zaskoczy, Aż mu na wierzch wyjdą oczy. (Sprzedawca powtarza reklamę stoiska matematycznego – okrzyk V, obok przechodzą dwie „paniusie”) P1: Ojej, ile tu ró żnych rzeczy! A moje dziecko ma takie kłopoty z matematyką.P2: Moje te ż.P1: Słuchaj, a może sprzedają tu rozum? P2: Ale jak? Na wag ę?P1: O, ja bym kupi ła co najmniej półtora kilograma. Niech mnie kosztuje, byleby dzieciak miał dobre stopnie.P2: (do sprzedawcy) Przepraszam, czy dostaniemy u pana rozum na wag ę?Sp.: Pani kochana! Gdyby tak by ło, już dawno zostałbym milionerem, a na świecie roiłoby się od Pitagorasów!P1: To co my mamy zrobić? Sp.: Kupcie, panie, dzieciakom ćwiczeniówki, o te „I ty zostaniesz Pitagorasem”. Mo że co pomoże?P2: Dobrze, niech pan zapakuje. (płacą i odchodzą)
SCENA III
(piosenka na mel. „Lornetka”) Plastyka i śpiew to sprzedaż wiązana. Gdy je będziesz mieć, szóstka murowana. Choć talentu brak, możesz być artystą, Gdy odwiedzisz dziś ze „sztuką” stoisko. Na straganie tym kredki są i flety. Oferują też farby, kastaniety, Zeszyt w pięciolinię i blok rysunkowy, A na dodatek kluczyk wiolinowy. (Do sprzedawczyni podchodzi mężczyzna) Sp.: A witam, witam, miłego sąsiada. Co podać? M.: Wie pani, mam syna. Taki nieduży, piąta klasa podstawówki. Myślę sobie, żeby on został kiedyś artystą. Jakim malarzem albo muzykiem. Pieniędzy by trochę zarobił, a i w telewizji by go czasem pokazali jak jakiego Piaska albo inne Wilki. Chciałem kupić mu jakieś kredki świecowe albo farbki, bo kredę, co to ją ze szkoły przyniósł, już dawno zużył. Sp.: A s łyszałam o nim, słyszałam. Pani od plastyki mówiła, że on za grosz talentu nie ma i maże bohomazy jak kura pazurem. A pani od muzyki twierdzi, że słoń mu na ucho nadepnął. A w ogóle to podobno z kulturą u niego nie najlepiej.M.: Eee tam, talentu nie ma. Pani wie, jakie on pi ękne graffiti na szkolnych murach wymalował? Pani dyrektor, gdy to zobaczyła, to mowę odjęło. I zaraz po mnie posłała, żebym te cudeńka zobaczył.Sp.: A co z kultur ą?M.: Wykupi łem synowi karnet na siłownię. Codziennie „pakuje”. Prawdziwy z niego kulturysta, to i z kulturą nie będzie miał problemów.Sp.: (z rezygnacją) To co podać? M.: Pani da te kredki i może jakąś piszczałkę. Szkoda przecież taki talent zmarnować. (płaci i odchodzi)
SCENA IV (Piosenka na mel. „Mikser”) U naszej pani w kanciapie, w kanciapie, w kanciapie, U naszej pani w kanciapie jest sportowy sprzęt. Sprzęt ten, ja to dobrze wiem, Sprzęt ten wszystkim przyda się. Sp.: Tylko u mnie, tylko u mnie, wyjątkowy sprzęt sportowy!!! (Do sprzedawczyni podchodzi kobieta) K.: To ciekawe. A co pani może zaoferować? Sp.: Tylko u mnie, rewelacyjne, samonośne spodenki gimnastyczne, zwiększające masę ciała! W sam raz dla chuderlaków! (pokazuje wypchane spodenki gimnastyczne dużych rozmiarów) K.: Nie, dziękuję. Może ma pani coś dla sportowców? (sprzedawczyni pokazuje piłkę z naklejoną kolorową strzałką) Sp.: O, prosz ę. Piłka nożna z wbudowanym sterownikiem bramkowym. Idzie do celu jak torpeda. Samoczynnie omija przeszkody. 100% trafialności!K.: Nie, wol ę coś bardziej bezpiecznego.Sp.: To może kieszonkowy regulator wagi? (pokazuje maleńki cukierek) K.: O, nie, tego mam pod dostatkiem. Sp.: W takim razie pozostają tylko rewelacyjne, unikalne, superbuty sportowe dla każdego ucznia! Kolce z przyspieszaczem!!! Kolce mieć b ędziesz, puchar zdobędziesz!!!K.: Proszę pani, uczniom w naszej szkole takie buty niepotrzebne. I bez nich zdobywają zawsze pierwsze miejsce. Sp.: (ze zniecierpliwieniem) To kupuje coś pani czy nie? K.: Nie, dziękuję. (odchodzi) SCENA V (Piosenka na mel. „Tort”) Jeśli chcesz poprawnie pisać, Tylko u mnie już od dzisiaj Są, są dyktanda. Jeśli chęć masz do czytania, To spis lektur też dostaniesz, Tu, tu, tylko tu. Nie rozróżniasz czasownika, Przymiotnika, rzeczownika, Nie, nie, nie martw się. Nasza pani wam poleci: „Kupcie słownik, drogie dzieci!” Ja go dobrze znam. (Sprzedawca reklamuje stragan języka polskiego – okrzyki I i II, do straganu podchodzi kobieta)
K.: Kochaniutki, w szkole mówi ą, że mój syn ma problemy z językiem. Może by pan na to coś poradził?Sp.: Szanowna pani, z tym proszę się zwrócić do laryngologa. Obejrzy j ęzyk, całą jamę ustną, zrobi wymaz, postawi diagnozę i przepisze leki.K.: (oburzona) Ale ż mój mały ma kłopoty z językiem polskim!!!Sp.: A, to co innego. Szanownej pani chodzi o to, „by j ęzyk giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”, jak mawiał poeta?K.: O, tak, tak. Sp.: Polecam wi ęc „Słownik poprawnej polszczyzny”, „Słownik języka polskiego”... Proponuję przynajmniej po dwie strony dziennie, rano i wieczorem. A do tego jak najwięcej dobrej literatury: „Zemstę”, „Pana Tadeusza”...K.: (ze zdziwieniem) A za co ten pan Tadeusz b ędzie się na biednym dziecku mścił?!Sp.: Kochana, nikt się nie będzie mścił. To są arcydzieła literatury polskiej, napisane piękną polszczyzną. Do każdego zakupu dodaję gratis miniściągę z odpowiedziami na pytania najczęściej stawiane przez nauczycieli. O, widzi pani? (szuka w ściądze przykładu)
Pytanie: „Kto nie odrobił pracy domowej?” Odpowiedzi: a) tylko chłopcy b) tylko dziewczynki c) tylko ci, którym się nie chciało. Następne pytanie: „Dlaczego znów się bijecie?” Odpowiedzi: a) trenujemy przed międzyszkolnymi zawodami w kick-boxin-gu b) bo w szkole znów nie grzeją i jest nam zimno c) to nie jest bójka, tylko reakcja młodego organizmu na stres szkolny i szok poklasówkowy. Albo to. Pytanie: „Co było zadane do domu?” Odpowiedź a) nic Odpowiedź b) proszę o inny zestaw pytań Odpowiedź c) nie będę udzielać żadnych odpowiedzi bez porozumienia z moim adwokatem. I co pani na to? K.: (uradowana) W takim razie poproszę ze dwa arcydzieła i koniecznie tę miniściągę! (płaci i odchodzi) SCENA VI (Piosenka na mel. „Piłka”) Tutaj komputery podłączą do sieci, A z nauczycielem wiedza nie uleci. Parę kliknięć myszką i będziesz surfować, A w razie potrzeby możesz resetować. Klik, klik, klik, klik, klik, Klik, klik, klik, klik, klik, Klik, klik, klik, klik, klik, Klik, klik, klik... klik, klik. (Sprzedawca reklamuje stoisko komputerowe – okrzyk III, podchodzi „blondynka”) B.: Czy dostanę u pana (zastanawia się) ... szczurka? Sp.: Pani kochana, to nie sklep zoologiczny! Ja sprzedaję najnowszej generacji sprzęt komputerowy! B.: Proszę mnie nie pouczać, bo ja w szkole by łam p r y m a s e m!Sp.: W takim razie pomyli ła pani stragany. Stoisko katechetyczne jest obok.(Przy straganie naprzeciwko stoi sprzedawca. Ma przymknięte powieki, uduchowioną twarz i ręce złożone jak do modlitwy.) (Piosenka na mel. „Polonez dla mamy”) Jeśli pragniesz zadumy, To zatrzymaj się na chwilę u nas. Wsparcia i zrozumienia udzielimy ci, więc się już nie martw. Tu za darmo możesz dostać dobre słowo oraz uśmiech szczery. A od pani katechetki „Promyczka” ze dwa lub trzy numery. (Podchodzi „blondynka”) B.: Przysłał mnie tu pan ze stoiska komputerowego. Sp.: Tak, słucham cię, siostro. Potrzebujesz może porady moralnej, duchowej? B.: (zdziwiona) Nie, chciałam tylko kupić ... szczurka. Sp.: Szczur też stworzenie Boże, ale tego asortymentu nie prowadzimy. Gdyby chodziło o ściągę z pacierza, streszczenia wszystkich litanii czy poradnik, z jakich grzechów się spowiadać, to, owszem. Niech pani spróbuje w hurtowni po drugiej stronie ulicy. B.: Dziękuję, do widzenia.
SCENA VII (Piosenka na mel. „Fotografia”) Gdy z historią masz problemy, to podążaj Do stoiska, gdzie historyk wokół krąży. Drugi raz - recytacja Z uśmiechem pod wąsem rabatu udzieli, Byśmy fakty historyczne zrozumieli. (Sprzedawca reklamuje stoisko historyczne – okrzyk VI, podchodzi mężczyzna i ogląda towar na straganie.) M.: Dzień dobry! Sp.: Dzień dobry! W czym mogę pomóc? M.: Proszę pana, moja córka ma strasznego hopla na punkcie białych plam w historii Polski. Szuka ich wszędzie. Sprawdza, czy aby na pewno Jagiełło pokonał pod Grunwaldem Krzyżaków albo co się stało z Kasztanką Marszałka Piłsudskiego. Może została wypchana jak Szarik z „Czterech pancernych...”? A zgłębiając historię miecza koronacyjnego królów polskich – Szczerbca, kazała sobie usunąć dwa przednie zęby. Nie wiem już, co będzie, gdy zacznie się interesować Potopem Szwedzkim, mieszkanie mi zaleje. Może znalazłby pan środek do usuwania tych białych plam z historii? Sp.: Obawiam się, że sprawa nie jest taka prosta. Przypadek pańskiej córki, znany w nauce jako „blankus plamus obsesjonikus” jest prawie beznadziejny.
M.: To co ja mam zrobić? Sp.: Proszę zakupić u mnie kilka nowych, nieu żywanych testów. Niech córka rozwiąże je, a dolegliwości miną, jak ręką odjął.M.: Dziękuję bardzo! (Kupuje testy i odchodzi.)
SCENA VIII (Piosenka na mel. „Mam 6 lat”) W klasach I-III potrzebny elementarz, A gdzie go kupić, łatwo zapamiętasz. Bo w promocji jest tabliczka mnożenia, Kolorowe liczby są do kupienia. (Do straganu podchodzi mężczyzna, wyraźnie widać, że nie bardzo wie, co ma kupić.) Sp.: Słucham? M.: Książki dla syna chciałem kupić. Sp.: Ale jakie książki? M.: ( zdziwiony) Jak to, jakie? Do szkoły! Sp.: A do której klasy? M.: A skąd mam wiedzieć, jak on jeszcze do szkoły nie chodzi? Sp.: No to po co mu książki?! M.: Jak to, po co? K o b i t a mnie przysłała, to p r z y s z ł e m. Sp.: Przyszedłem. M.: Eee, jak pan po to samo przyszedł, to się od pana niczego nie dowiem. (Wzrusza ramionami i odchodzi.) SCENA IX (Piosenka na mel. „Jadą misie”) Stragan przyrodniczy, Bardzo malowniczy. Są tu rybki i żaby, gąsienice i kraby, Nauczyciel zniżkę da tylko uczniom z IV a. (Sprzedawca reklamuje stragan przyrodniczy – okrzyk IV, do stoiska podchodzi staruszka, trochę głucha.) St.: Szukam czegoś dla mojego wnusia. Sp.: Mchy, porosty, bratki, tudzież inne kwiatki, zielniki, mikroskopy, żaby w formalinie! St.: Żaby w formalinie?! A co się z tym robi? Sp.: Demonstruje. Najlepiej nauczyciel na lekcji przyrody. St.: Co?! D e g u s t u j e?! A czy to zdrowe? Ekologiczne? Naturalnie karmione? Biedne te nauczyciele, takie świństwa każą im na lekcjach zjadać! Ale cóż, pensje byle jakie, to i jedzą nie najlepiej. (Kiwa ze współczuciem głową.)
Sp .: (podniesionym głosem)Droga pani, to si ę po-ka-zu-je! A dla wnusia polecam żywe stworzonko. Króliczek, chomiczek, hodowla patyczaków...St.: (z oburzeniem) Hodowla p a t y c z k ó w ?! No wie pan?! Kpiny sobie robić ze starej kobiety! Ładnie to tak?! (Odchodzi wygrażając sprzedawcy laską.)
SCENA X (Piosenka na mel. „Krasnoludki”) Kto angielski język lubi, One, two, three, one, two, three. Za granicą się nie zgubi. One, two, three, one, two, three. Kto się uczy rosyjskiego, Oj da, da, oj, da, da, Dobry klient będzie z niego, [dieńgi] da, [dieńgi] da. (Do straganu podchodzi dwoje uczniów.) On: Proszę pani, mamy taki problem. Sp.: Tak, słucham. On: Wygraliśmy w „Kangurze” wycieczkę do Londynu i za tydzień jedziemy do Anglii. Ale i ja, i koleżanka ani me, ani be po angielsku. Szukamy błyskawicznej metody nauki języka angielskiego. Sp.: W takim wypadku widzę tylko jedno rozwiązanie. Ona: No to kamień spadł nam z serca. Co nam pani radzi? Sp.: Gościmy dziś na naszym stoisku słynnego hipnotyzera Anatolija Kaszpirowskiego. Tylko on wam pomoże. (Odwraca się i krzyczy.) [Tolia, padajdi sjuda!!!] (Pojawia się Kaszpirowski.) K.: [Zdrawstwujtie! Wy gawaritie pa ruski!] Oni: [Da, niemnożko gawarim.] K.: [takda wazmitie anglijskij sławar, pałażitie jewo na gaławu, zatkrijtie głaza i sczitajtie sa mnoju: adin, dwa, tri, czietyrie, piat`...] (Uczniowie wykonują wszystkie polecenia Kaszpirowskiego.) Oni: [Adin, dwa, tri, czietyrie, piat` ........... six, seven, eight, nine, ten]. (Odchodzą bardzo zadowoleni.) (Aktorzy ustawiają się po obu stronach sceny i wychodzą na środek, imitując zasłanianie kurtyny. Powtarzają słowa.) Zamykamy szkolny kiermasz, Dosyć już rozmaitości. Było wiele niespodzianek Dla was, uczniów i dla gości.
|